I jeszcze zaraza zwana wiatrówka, czyli ospą wietrzną zaatakowała moją młodszą córkę Tośkę.
Przez chwilę zastanawiałam się czy kiedykolwiek to zmyję, czy po prostu skrzywdziłam swoje dziecko tatuując na cały ciele włącznie z tą słodką buźką :)
Sprawdziłam , zmywa się , uff...
Wygląda jak jagódkowy stworek
mam nadzieję że mała szybko wyzdrowieje :) zdrówka i Tobie j jej :)
OdpowiedzUsuńŁojoj ... Ja u mojego bąbla okropnie wspominam :/
OdpowiedzUsuńNie mniej - zdrówka dla Małej :*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńUuu Bidulka :( ale trzeba widzieć pozytywne strony - będzie miała już tą chorobę z głowy :) Zdrówka dla Tosi! :)
OdpowiedzUsuń